Barbara Bubula Barbara Bubula
511
BLOG

Ogarek dla Boga na ołtarzu diabła

Barbara Bubula Barbara Bubula Polityka Obserwuj notkę 1

Jest takie stare polskie przysłowie: „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Przysłowie to powstało dawno temu dla wyszydzenia i ośmieszenia kogoś, kto na wszelki wypadek zabezpiecza się z obu stron: wprawdzie wie o istnieniu dobrego Pana Boga, uznaje Go i czci, ale chytrze kombinuje, że przyda mu się i mały układzik z diabłem, więc zapala mu małą, ogryzioną świeczuszkę. Zamierzchłe czasy, z których pochodzi owo przysłowie, były to czasy, kiedy Polacy głęboko wierzyli w Boga i dlatego nawet ten nasz ośmieszany kombinator i cwaniaczek jednak diabłu dawał marniejsze światełko, a świecę miał zarezerwowaną dla Wszechmogącego Stwórcy. Dziś, niestety czasy się zmieniły na gorsze, i dlatego dzisiejszy dwulicowy chytrusek to diabłu ofiaruje pokaźną, cenną świecę, Panu Bogu z biedą od czasu do czasu zapalając ogarek. Nasze przysłowie przybiera nową formę: „Diabłu świeczkę i Panu Bogu ogarek”. 

Nowe przysłowie „Diabłu świeczkę i Panu Bogu ogarek” doskonale opisuje poczynania lewicowo-liberalnych mediów. Ileż to świec ku czci diabła zapalanych jest co wieczór, od wielu lat, na ołtarzykach telewizorów! A przy okazji, od czasu do czasu, pojawi się coś dobrego, jakaś resztka niewypalonego smoleńskiego znicza zapalona ku czci prawdy. Ludzie roztropni wiedzą, że to obłudny sposób na uwiarygodnienie całej propagandowej reszty i umieją oddzielić prawdę od kłamstwa. Ludzie bezmyślni, których są niestety miliony, dają się nabrać na tę sztuczkę i cała machina działa nadal, ze zdwojoną skutecznością.
 
Ale nie tylko o uwiarygodnienie, przy pomocy okruchu prawdy, całego propagandowego kłamstwa chodzi. Chodzi także o to, że lewicowo-liberalne media dzięki takiemu postępowaniu utrwalają w świadomości odbiorców pewien wzór odczytywania rzeczywistości, wzór odpowiadający nowoczesnej antyreligijnej, antychrześcijańskiej ideologii. Pomyślmy o takiej historii: pewien człowiek zaprasza gości na imieniny. Zanim jednak poczęstuje ich smacznym jedzeniem, przez godzinę karmi ich i poi obrzydliwymi ochłapami zmieszanymi z trucizną. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pozostałby na takim przyjęciu, i nikt nie kontynuowałby znajomości z podobnym szaleńcem albo złośliwcem. Nikt przy zdrowych zmysłach nie poprzedziłby koncertu muzyki Chopina dawką hałasów z pijackiej kłótni albo nie uzależnia obejrzenia filmu „Hobbit” od wcześniejszego zobaczenia filmu pornograficznego. A w liberalnych mediach tak właśnie jest. Owszem, dostaniecie okruch prawdy, zdają się mówić do Polaków współcześni zarządzający i właściciele mediów mętnego nurtu, ale wcześniej szanowni Polacy zapalcie z nami kilkaset świec diabłu, wypijcie wiele litrów trucizny, nasłuchajcie się odrażających przekleństw i nasyćcie oczy wyuzdaniem, albo może pośmiejcie się z papieża. A taka jest metoda działania i sposób oglądania świata prezentowany w lewicowo-liberalnych mediach, w tym niestety w publicznej Telewizji Polskiej. Dopuszczony jest niedopalony smoleński znicz, chwilowa transmisja z Watykanu, ale jako dopełnienie różnorodności dziwactw tego świata, na równi z opowieścią o afrykańskich homoseksualistach, reinkarnacji i najnowszym sposobie przyrządzania tajskiej zupy. Jeśli ogarek dla Pana Boga, to przysłoniony dużą solidną świecą dla diabła.
 
Dlatego wcale mnie nie cieszy, że na dziś, czyli 8 kwietnia, dwa dni przed trzecią rocznicą śmierci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zapowiedziano szumnie emisję w TVP1 filmu Anity Gargas „Anatomia upadku” o tragedii smoleńskiej. Emisja ta okupiona jest ciężką ceną, zbyt ciężką ceną. Władze Telewizji Polskiej postanowiły potraktować naród polski jak idiotów. Żeby nie zaszkodziła  prawda z filmu Anity Gargas, poprzedzą jego wyświetlenie dawką politycznie poprawnej trucizny i obrzydliwości w postaci filmu stacji National Geografic prezentującego punkt widzenia Rosji, Anodiny, Gazety Wyborczej i rządu Tuska, a następnie, już po filmie A.Gargas ma być dyskusja, w której "sprostuje się" ukazane przez nią w filmie treści.
 
Kto wpadł na taki pomysł we władzach TVP, nie był durniem, tylko zręcznym politrukiem. A my podobnych prowokacji nie powinniśmy uznawać za normalność. Przecież nasi przodkowie, kiedy powstało przysłowie wyśmiewające dwulicowość kombinatorów nie tylko potępiali palenia świec diabłu, ale i nie uznawali za zgodne z poczuciem sprawiedliwości ofiarowania mu nawet ogarków. Tylko prawdzie należą się świece. Dlatego nie może być zgody na taki obraz rzeczywistości, i taki świat wdrukowywany do mózgów Polaków, że na ołtarzu diabła, dopuszczalna jest nieszkodliwa, maleńka świeczuszka dla prawdy. Ten cały diabelski ołtarz trzeba zburzyć, a nie cieszyć się ogarkiem dla Pana Boga, który oni zapalą.
 
Nie dajmy także sobie wmówić, bo to jest kolejna manipulacja, że są jakieś dwie symetryczne prawdy, pomiędzy którymi biedny człowiek powinien się miotać i wisieć gdzieś pośrodku. W naszej tradycji mamy i satyrę na szkodliwość takiej postawy. „Osiołkowi w żłoby dano, w jeden owies w drugi siano”, pisał Fredro. Osiołek zdechł z głodu, nie mogąc się zdecydować. Tymczasem dzisiaj tylko w jednym medialnym żłobie jest jedzenie, a w drugim trucizna. A władcy mediów wolą, by nawet ci co już nie chcą jeść trucizny, myśleli, że trzeba stać pośrodku.
 
(Felieton wygłoszony w Radiu Maryja 13 marca)

Lubię ciszę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka